aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Mnie nie chodzi o promocję turystyczną, tylko o tzw. PR, obraz czegoś w mediach i powszechnej świadomości. Zachodnia Ukraina, czyli jak dla mnie rozciągająca się pod Żytomierz i Winnicy ma po prostu fatalną "renomę", nie tylko w Polsce ale i innych państwach (Rumunii, Rosji, Słowacji o krajach zachodnich nie mówię, bo tam Polska i Ukraina to jedno i to samo i ten sam syf i nieporządek). Zawsze jak mówi się źle o Ukrainie to od razu przychodzi na myśl albo Czernobyl albo zachodnia Ukraina.
Taka akcja jest potrzebna nie po to "by turyści się zjeżdżali", ale żeby w ogóle ktokolwiek chciał tam pojechać poza bardzo wąską grupą. Zachodnia Ukraina jest niesamowicie biedna i ta bieda i skrajne zacofanie rzutuje potem na cały obraz kraju no i też na kraje sąsiednie. Zbliżają się mistrzostwa w piłce nożnej i jeśli Ukraińcy w ogóle myślą o jakimkolwiek zarobku, który mógłby ich poratować w tym, chyba najgorszym od 1991r. momencie, muszą coś zacząć robić, mają pieniądze z różnych programów, powinni coś robić, nawet minimum. Białoruś już bierze udział w wielu projektach (np. rozwoju agroturystyki i turystyki przygranicznej)a Ukraina...Niedługo Ukrainę zachodnią trzeba będzie odgrodzić jakimś kordonem żeby wszystkie paskudztwa się stamtąd nie rozprzestrzeniały.
PS. Swoją opinię bazują na podstawie obserwacji podczas blisko tygodniowego pobytu na jesieni na Wołyniu i północnym Podolu.
Właściciele górowskich gospodarstw agroturystycznych lub pensjonatów mogą otrzymać pieniądze na lekcje języka obcego dla siebie lub swoich pracowników. To tylko fragment oferty, z jakiej mogą skorzystać!
Jest to możliwe dzięki nowemu projektowi szkoleniowo-doradczemu dla branży turystycznej „Turystyka – wspólna sprawa”, który skierowany jest nie tylko do przedsiębiorców, ale też do samorządów lokalnych oraz organizacji wspierających rozwój turystyki. Jego celem jest poprawa konkurencyjności branży turystycznej przez doskonalenie umiejętności i kwalifikacji kadr.Projekt realizowany jest na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, a finansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego oraz budżetu państwa. Rusza w pięciu województwach, w tym w dolnośląskim. - To duża szansa dla naszego regionu. Mam nadzieję, że mieszkańcy zechcą z niego skorzystać – mówi Adam Mazur (na zdjęciu), radny miejski i przedstawiciel gminy Góra w Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej.Już można zgłaszać swój udział w projekcie! Liczba miejsc na szkolenia i konferencje jest ograniczona. Trzeba się, więc pospieszyć. Górowianie swoje wnioski powinni zgłaszać do Regionalnego Biura Projektu „Turystyka - wspólna sprawa”, Rynek - Ratusz 11/12, 50-106 Wrocław, tel. 0 71 343 80 86. Formularz i szczegółowe informacje o projekcie znajdują się też na stronie www.tws.org.pl.
Źródło: Panorama Leszczyńska/ A. Machowska
Na zlecenie Departamentu Turystyki,Instytut Turystyki wykonał badania dotyczące rozwoju agroturystyki w Polsce.Kwatery agroturystyczne oraz pokoje gościnne wystąpiły w 1503 gminach,a same kwatery agroturystyczne wystapiły w 1102 gminach.W 677 polskich gminach nie ma kwater agroturystycznych.Najwięcej kwater agroturystycznych znajduje się w Małopolsce oraz na Podkarpaciu.
Ale najwięcej kwater agroturystycznych całorocznych jest na Warmii i Mazurach oraz na Pomorzu.
Zaś najwięcej pokoi gościnnych jest w województwie zachodniopomorskim,
pomorskim,malopolskim.Te trzy województwa mają najwięcej miejsc noclegowych łącznie.
Agroturystyka,w latach 2007-2013 może pozyskać na swój rozwój znaczne środki z puli 165 mln Euro przeznaczonych na dofinansowanie inwestycji turystycznych.
Atutem Bieszczadów są dzikie lasy i połoniny. Niezależnie od stanu prawdziwego taki wizerunek funkcjonuje wśród turystów. Bieszczady nie staną się mekką zjazdowców, bo stoków zjazowych jest mało i są kiepskie, w porównaniu do Szczyrku, Zakopanego, czy Szklarskiej.
Zgodzę się tutaj z wnioskowaniem, że przyszłości Bieszczady powinny szukać gdzie indziej. Tyle, że narciarstwo biegowe (torurowe) jest mało popularne, w kontekście całej Polski. Agroturystyka wymgałaby zwiększenia aktywności i własnych inicjatyw większej ilości mieszkańców, o co trudno. Może turystyka konna, plus turystyka piesza, plus zielone szkoły itp. działania byłby kluczem do rozwoju regionu.
Jasne, że z daleka mam kiepską pespektywę, jednak nadal mam jakieś przemyślenia.
Cytat:
Bardzo dobre porownanie :) Mnie na szczescie do "dokladania do festynu" nikt nie zmusi, ale co do zasady, to jest dokladnie to samo.
EURO 2012 to jest event (PKP i rolnik nie). Wydarzy sie bez wzgledu na to czy kochamy pilke czy nie. Event ma to do siebie, ze mozna go swietnie wykorzystac dla wlasnych partykularnych celow. Albo mozna olac, zaniedbac i stracic. EURO 2012 to tysiace turystow, ktorzy przyjada do Polski z wypchanymi portfelami, a wyjada z mniej wypchanymi (ku tychze turystow wielkiej uciesze), to rozbudowa infrastruktury (ktora pozostanie na wiele wiele lat), to swietna promocja regionu. I rozwoj wszelkich form dzialanosci gospodarczej zwiaznymi z wymienionymi wyzej aspektami. To jest takie kolo zamachowe...jak sie raz dobrze zakreci, to sie bedzie krecic dalej... mowie o gospodarce.
A co wy mi tu wyjezdzacie z rolnikami, PKP i innymi sprawami. Przeciez wlasnie oni zarobia na EURO 2012. Rolnik - agroturystyka, PKP - przeciez trzeba bedzie przewiezc te tysiace turystow miedzy Wro-War-Gda. O co wam chodzi?
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Cytat:
Sam sobie odpowiedziales.
Nie no wlasnie czekam na twoja odpowiedz. Jak ma to wygladac to twoje dokladanie? W jaki sposob ma to sie stac, ze bez twojej woli?
Wydaje się że należy zmienić przepisy i ustawy co do LOKALNYCH wyrobów alkoholowych, przecież to absurd AD 2006. Nie wierzę żeby w UE były takie kretynizmy w tym zakresie co u nas.
Masz rację, akcyzy, zezwolenia zabiją każdy zapał. Tymczasem własne piwo np w małej karczmie, oberży zupełnie zmieniło by jej charakter. Skoro jest ich tak mało, znaczy jest za dużo zapór. Tylko większa kasa to potrafi przeskoczyć, a ja widzę takie browary w każdej wsi, miasteczku. Być może dałoby się to dofinansowywać z grantów unijnych.
Zreszta nie chodzi tylko o minibrowary.
A winnice?
Tu dopiero jaja. Nie można z tego co wiem wina sprzedawać w butelkach... można tylko do użytku "własnego"... ze 100 ha winnic hehhee, co za kretynizm, podobnie jak przepisy o agroturystyce, gdzie wypożyczenie rowera jest już działalnością gospodarczą.
O wódce i nalewkach to szkoda nawet wspominać.
Miody pitne... przecież Polska od 1000 lat z tego słynie, słynne półtoraki królewskie. To są ważne sprawy dla rozwoju Polski. Mogą być wielkim bodźcem w rozwoju turystyki, agroturystyki. Ileż można oglądać nudne drewniane kościoły... To jak zwiedzanie 300 zamków nad Loarą, do wyrzygania, a to zwykłe dworki nie zamki na ogół. Takie tam pałacyki.
Np w Małopolsce moim zdaniem za 30 lat większą popularność będzie miał szlak winno-piwno-nalewkowy niż "architektury drewnianej", czy "rowerowy wiślany" czy "bursztynowy". Ludzi same zabytki po prostu nudzą. Dlaczego w Krakowie najbardziej popularne są puby, a nie muzea? Hahahha
Żeby zmienić temat, może coś o sokach owocowych? Jak obalić mit zdrowych soków z kartonów, tudzież nektarów, napoi... zaprawionych chemią, cukrem i Bóg wie czym jeszcze... pijcie soki zamiast koki, zdrowe że zrywać boki... Zdrowe to jest brudne jabłko prosto z drzewa. Sterylność zabiła odporność dzieci.
To radzę - jedź na wieś i wyżyj z ziemi w Polsce. Wszędzie rolnictwo jest dotowane.
Co do dzieci skazanych na wymarcie - fajny jesteś. Ja bym może proponowała dać pracę ich rodzicom. W jaki sposób? Ano np promowanie zakłądania gospodarstw agroturystycznych, gdzie przyjeżdzałyby mieszczuchy na weekendy - oczywiście pod warunkeim że sami nie zdychają z głodu i mają kasę na taką konsumpcję. Takie gospodarstwa w Europie też istnieją więc nie mów mi że to komunistyczny przeżytek. To tylko przykłąd, przykłady możnaby mnożyć, ale na pewno ratunkie dla tych ludzi nie jest polityka monetarna ani eksport czy produkcja.
Zgadzam się z tobą, że nie wolno dawać im całe żeycie zasiłków ale państwo ma pomagać poprzez lepszą edukację, wspomaganie kredytami tworzenia miejsc pracy a nie doprowadzanie do ich bankructwa.
Też mnie wkurza jak słyszę o górnikach którzy się domagają miejsc pracy i dotowania państwa. Też jestem tak jak ty za tym żeby biznes sam się bronił. Ale u nas państwo przeszkadza w biznesie.
Polityka państwa jest podporządkowana interesom paru najbogatszych osób.
Toż to jest dokładnie to co ja próbuję ci wytłumaczyć od początku naszej, jakże interesujące, dyskusji :)
Jak ludzie będą wydawać kasę na konsumpcję to wszyscy na tym korzystają - sprzedawcy samochowdów, kosmetyczki, rolnicy, producenci kosmetyków, ubrań, restauratorzy, bankowcy, prawnicy, etc.
Mam dane najbardziej aktualne z możliwych. Ktoś w mojej rodzinie od roku czeka na wynagrodzenie z jednej z największych polskich firm IT która zbankrutowała.
Przykłady inne - Oprimus, JTT. Wszystkie inne zwalniają. Znam branżę bo na różne sposoby jestem z nią związana. Nie mów mi więc że mam nieaktualne dane, bo w tym siedzę i wiem najlepiej.
Śmieszy mnie to co piszesz. Te firmy o których pisałam padają przez Urząd Skarbowy i przez to że potencjalni klienci nie mają pieniędzy na rozwój - bo są obciążeni nadmiernymi podatkami i tracą na wysokim kursie Euro. Nie mów mi więc że wysoki kurs walut jest świetny dla wszystkich. Dla wszystkich jest nie korzystny, dla paru jest fajny, no i fajnie wuglądają wskaźniki - jak jest wysoki kurs euro to fajnie podchodzi do góry PKB, stąd te optymistyczne dane na temat gospodarki.
Twoje argumenty to niedzielne wydanie Gazety Wyborczej.
Dobrze ci radzę, spróbuj tutaj trochę popracować a potem wydawaj osądy o homo sovieticus i tak dalej.
Chodzi mi o nakreslenie jakiejs takiej ogolnej tendencji dotyczacej Polakow jezdzacych sobie w szeroko pojete Karpaty. Polakow za kazdym razem oglaszajacych publicznie w sieci fotograficzne relacje (najczesciej na picasie w googlach) z owych wyjazdow i za kazdym razem niepomiernie zdziwionych, ze ktos inny chce podazyc w ich slady.
wedlug mnie co innego pojechac gdzies by pobyc, powedrowac, pozwiedzac, nacieszyc sie krajobrazem i klimatem, miec co wspominac (fajnie jak ktos w ten sposob podazy w tamta strone) a co innego jechac gdzies by cos tam zmieniac..
W polskich gorach nie da sie 'ogladac' zrownowazonego rozwoju, bo go przeciez wlasnie nie ma. Stad tyle szykuje sie w gorskich gminach nowych osrodkow narciarskich...
moze i nie ma.. ale jakos to sformulowanie wybitnie zaczelo mi sie kojarzyc przede wszystkim z polskimi bieszczadami i tym co sie tam teraz dzieje.. wczesniej nie slyszalam zeby ktos uzywal takiego stwierdzenia a i mniej sie rozwijalo, budowalo, unowoczesnialo, remontowalo itp.. stad moze okreslenie "zrownowazony rozwoj" mi sie zle kojarzy..moze u podstaw ten proces nie ma niesc nic zlego... ale tak samo chyba "agroturystyka" powinna sie kojarzyc z wiejskim obejsciem gdzie mieszczuch moze pospac na sianie, poglaskac konia i nakarmic kury, a nie wypasionym luksusowym pensjonacikiem przy glownej drodze( a tak w wiekszosci jest)
czesto nazwa nie jest adekwatna do tego co sie robi..:(
Otoz, jest calkiem sporo osob, ktore kwestionuja jakakolwiek dzialalnosc Polakow na Ukrainie. Rzecz charakterystyczna - nigdy nie podejmuja dyskusji 'na zywo' i nie wychodza poza anonimowa krytyke na forach internetowych.
)
moge podjac taka dyskusje "na zywo" , przez telefon, listownie, w smsach czy alfabecie morsa ;) ale coz poradze ze my wlasnie spotkalismy sie na forum??
ale mam jeszcze troche zaufania do tych, ktorzy chodza po gorach i wiedza...
z tym sie zgadzam.. ale oni zwykle maja najmniej do powiedzenia i z ich zdaniem sie nikt nie liczy..
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl