Baza wyszukanych haseł
aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa

Maturalna sesja
( Mariusz Mazur, Co Tydzień )

W miniony piątek odbyła się sesja Młodzieżowej Rady Miasta Mysłowice. Sesję pod nieobecność przewodniczącego rady Marcina Gierlacha poprowadził jego zastępca Bartosz Malaka. Tematem przewodnim sesji była dyskusja na temat „Najważniejszy dzień w życiu czy kolejny egzamin - przed egzaminami maturalnymi i gimnazjalnymi”.

Szczegółowo o egzaminie gimnazjalnym i maturze opowiedział Roman Dziedzic, Dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie. Przypomniał on, że od tego roku nie ma już amnestii maturalnej wprowadzonej przez Romana Giertycha. W zamian maturzysta, który nie zdał jednego z pięciu egzaminów może zdawać egzamin poprawkowy w sierpniu. Dyrektor OKE udzielił także maturzystom kilku rad. – Zostaw telefon komórkowy poza salą egzaminacyjną, ponieważ jeśli telefon zadzwoni w czasie egzaminu będziesz musiał zakończyć egzamin – przestrzegał R. Dziedzic.

Drugim gościem na piątkowej sesji była Aleksandra Żołna, Kierownik Zespołu Szkół i Placówek Urzędu Miasta Mysłowice, która przedstawiła dane o ilości osób zdających maturę w Mysłowicach. W 2007 roku ogółem we wszystkich szkołach ponadgimnazjalnych w naszym mieście egzamin dojrzałości zdawało 608 uczniów. Zdało 493, z czego 63 zostało objętych „amnestią” ministra Giertycha. Mysłowickie ogólniaki nie mają się czego wstydzić jeśli chodzi o liczbę zdanych matur. W LO II na 166 maturzystów nie zdała tylko jedna osoba. Prawie tak dobry wynik osiągnęło także LOI na 210 zdających zdało 207.

Następna sesja Młodzieżowej Rady Miasta już 25 kwietnia o godz. 14 w sali sesyjnej Urzędu Miasta. Tematem przewodnim będzie dyskusja na temat „Narkotyki, alkohol i antykoncepcja. Problemy i tematy tabu.”
W maju młodzi radni wybierają się na Ukrainę na zaproszenie młodzieżowej rady miasta z Mikołajewa.



Policja zatrzymała dyrektorkę jednego z gimnazjów na warszawskim Mokotowie. Jak dowiedziała się TVN Warszawa, kobieta może być zamieszana w wydanie testów 18-latkowi, który umieścił je w internecie. Nastolatek również jest w rękach funkcjonariuszy. Jak poinformowała policja, doszło również do trzeciego zatrzymania.

Informację o zatrzymaniu 18-letniego mieszkańca Warszawy potwierdził rano w TVN24 Mariusz Sokołowski z komendy głównej policji. - Policjanci przy pomocy ABW szybko ustalili adres IP i dotarli do tego młodego człowieka – mówił Sokołowski. Policjant poinformował, że 18-latek został zatrzymany w środę o godzinie 22. – Sprawa jest rozwojowa, w tej chwili policjanci docierają do kolejnych osób – powiedział Sokołowski, który nie wykluczył dalszych zatrzymań.

Kilka godzin po tym napłynęły informacje o kolejnych zatrzymaniach. Jak dowiedziała się TVN Warszawa, policja zatrzymała dyrektorkę jednego z gimnazjów na Mokotowie. Zatrzymana została też sprzątaczka gimnazjum spokrewniona z 18-letnim Adamem Z. Chłopak w trakcie przesłuchania przyznał się do umieszczenia w internecie pytań i odpowiedzi egzaminu gimnazjalnego. Czytaj więcej na tvnwarszawa.pl

Policja oficjalnie informuje o trzech zatrzymanych: 18-letnim Adamie Z. oraz dwóch pracownikach jednej z warszawskich szkół. - Mogą one mieć związek z tą sprawą - powiedział nadkom. Marcin Szyndler.

"To nie jest klasówka w VIb"

- Cieszę się z tego zatrzymania - powiedział TVN24 prof. Krzysztof Konarzewski, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. - To nie jest klasówka w VIb, tylko egzamin państwowy - mówił przewodniczący, komentując sprawę zatrzymania 18-latka. Konarzewski oświadczył, że ujawnienie takich danych jest poważnym naruszeniem prawa i sprawcy takich przecieków muszą liczyć się z odpowiedzialnością. Szef CKE już wcześniej zapowiedział, że egzaminy nie zostaną unieważnione w całym kraju i uczciwi gimnazjaliści nie mają czego się obawiać.

"Natknąłem się na następujący plik"

Cała burza zaczęła się wczoraj, kiedy na platformę Kontakt TVN24 otrzymaliśmy informację o tym, że testy z części humanistycznej dostępne były w sieci dzień przed egzaminem. - Szukając zadań powtórzeniowych i odpowiedzi do dzisiejszego testu, natknąłem się na następujący plik - napisał internauta i w mailu podał link zawierający test gimnazjalny. Okazało się, że plik został umieszczony w serwisie speedyshare.com - platformie umożliwiającej internautom zamieszczanie własnych plików. Jak wynikało z informacji w serwisie, plik został zamieszczony we wtorek po godzinie 21.

Kolejny przeciek? Naruszone koperty

Jak poinformowała reporterka TVN24, w jednym z gimnazjów na terenie Mazowsza stwierdzono naruszenie koperty zawierającej jutrzejszy egzamin z języka obcego. W Centralnej Komisji Egzaminacyjnej trwa narada, co zrobić z tym faktem. Jedną z ewentualności jest powtórzenie egzaminu, ale tylko w tej jednej placówce.

Śląskie: Policja bada sprawę wycieku do internetu

Odpowiedzi z testów egzaminacyjnych dla gimnazjów znalazły się w środę także na stronie jednego z gimnazjów w Sosnowcu. Zawiadomienie w tej sprawie do policji złożyła przedstawicielka Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie. - Wezwaliśmy kilka osób do złożenia wyjaśnień, nikogo dotychczas nie zatrzymano. Czynności trwają - powiedział Paweł Warchoł z sosnowieckiej policji. Prawdopodobnie jeszcze w czwartek śledztwo w tej sprawie rozpocznie Prokuratura Rejonowa w Sosnowcu.

"To byłoby samobójstwo"

Odpowiedzi ze strony sosnowieckiego gimnazjum nr 9 już usunięto. - Osobiście wątpię, by zrobił to ktoś z uczniów tej szkoły. To byłoby samobójstwo. Bardziej prawdopodobna jest hipoteza o ataku hackerskim - powiedział dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie Roman Dziedzic.

Jak dodał, w związku z tą sprawą egzaminatorzy będą szczególnie wnikliwie oceniać prace. - Możliwe jest stwierdzenie, które z nich powstały w oparciu o znane wcześniej odpowiedzi. Jeśli odpowiedzi przygotowała jedna osoba, to zawsze jest w pewien sposób charakterystyczne - zapewnił dyrektor.

Czwartkowy egzamin przebiega w województwie śląskim tak, jak planowano. - Boję się jednak dzisiejszego dnia. Te informacje na pewno skłoniły uczniów do szukania w internecie, to może spowodować w ich głowach chaos i zamieszanie - przyznał dyrektor Dziedzic.

źródło: tvn24.pl



Przy odrabianiu prac domowych długopisy przegrywają z klawiaturą. W szkołach zadania opisowe wypierane są przez testy i ćwiczenia. W efekcie uczniowie coraz gorzej radzą sobie z ręcznym pisaniem.

Co robią dzisiejsi uczniowie, gdy mają napisać wypracowanie domowe, referat albo inną dłuższą pracę pisemną? Siadają przy komputerze, uruchamiają edytor tekstów i nauczycielowi oddają wydruk. - To normalka - mówi Sylwia, uczennica jednego ze stołecznych gimnazjów. - W komputerze jest wygodniej. Program sprawdza błędy, nie trzeba nic kreślić czy przepisywać - dodaje. Twierdzi, że nauczyciele są zadowoleni, bo prace są przejrzyste i łatwiej je sprawdzać.

Jednak komputerowa łatwizna, na którą idą uczniowie i nauczyciele, nie wychodzi dzieciom na dobre. Bo gdy w końcu piszą tekst długopisem, mają z tym wielki problem. Tak jak zdający ostatni egzamin gimnazjalny - w niektórych województwach jedna czwarta uczniów z wypracowania nie dostała nawet punktu.

Gdy robię pisemne kartkówki, jest dramat

- Dzieci nie piszą, więc nie umieją pisać - twierdzi Roman Dziedzic, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie. - Komunikatory internetowe, SMS-y i wypracowania ściągane z sieci nie rozwijają tej umiejętności - dodaje.

Nie tylko edytory tekstów powodują, że ręczne pisanie kuleje u dzieci. Zmieniły się też metody pracy w szkołach. Kaligrafię - przed wojną przedmiot obowiązkowy - dzieci poznają jedynie na początku edukacji, gdy uczą się literek. W starszych klasach zeszyty wypierane są przez ćwiczenia i karty pracy. - W szkole dominują teraz testy. Dzieci rzadko piszą dłuższe teksty, na klasówkach najczęściej wystarczy, że zaznaczą A, B lub C. Przez to trącą nie tylko umiejętność ładnego pisania, ale też poprawnego formułowania myśli. Gdy zamiast testów robię pisemne kartkówki, jest dramat. Ani w tym sensu, ani wyglądu. Wypracowania przypominają hieroglify i nie sposób ich odczytać - twierdzi Anna Sikora, która uczy przyrody w jednej z łódzkich podstawówek.

Ministerstwo problemu nie widzi

Na Zachodzie problem dostrzeżono już dawno. W Wielkiej Brytanii prowadzone są specjalne kursy, na których nauczyciele dowiadują się, jak skutecznie uczyć pisania ręcznego. Nacisk na tę umiejętność kładą też niektóre niemieckie landy. W Polsce w tej sprawie nic się nie dzieje. MEN nie planuje żadnych działań na rzecz pisania. Poprawy tej umiejętności nie przewiduje też nowa podstawa programowa. Resort twierdzi, że nie ma takiej potrzeby: - Nauczyciele na bieżąco, zwłaszcza w klasach I-III szkoły podstawowej, zwracają uczniom uwagę na konieczność starannego, estetycznego pisania - twierdzą przedstawiciele resortu.

Problem zauważyli za to studenci z Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, który zorganizowali Ogólnopolską Kampanię Ładnego Pisania. Jej elementem jest coroczny konkurs dla gimnazjalistów. - Chodzi o propagowanie wśród uczniów szkół gimnazjalnych w całej Polsce kaligrafii oraz zwrócenie uwagi na problem zaniku umiejętności ładnego pisania. To istotna umiejętność, pisanie, zwłaszcza piórem, pobudza wyobraźnię, ćwiczy cierpliwość i samodyscyplinę. To cechy potrzebne nie tylko w szkole, ale i w biznesie - twierdzi Justyna Gaj z AIP.

Tegoroczna odsłona kampanii rozpocznie się prawdopodobnie w maju.

Źródło: Metro

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • brytfanna.keep.pl
  • Trzeba żyć, a nie tylko istnieć.