aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Druga powieść Dana Browna wydana w 2000 roku. Jest to pierwsza z trzech książek, w której pojawił się główny bohater Robert Langdon.
Głównym bohaterem jest Robert Langdon, profesor historii sztuki, który zostaje wezwany do ośrodka badań jądrowych CERN w Genewie, by rozpoznać tajemniczy rysunek wypalony na ciele zamordowanego fizyka. Rozpoznaje w nim symbol bractwa Iluminatów - nieistniejącej od ponad pół wieku organizacji walczącej z Kościołem katolickim. Okazuje się, że ci, którzy przetrwali prześladowania, nakazali przyszłym pokoleniom prowadzenie dalszej walki. Celem ma być Watykan, w którego podziemiach znajduje się niemożliwa do rozbrojenia bomba - skradziony z CERN-u pojemnik z antymaterią. Langdon i Vittoria, córka zamordowanego fizyka próbują zapobiec tragedii. Szukają wskazówek w zapomnianym dziele Galileusza, próbując odnaleźć drogę do siedziby terrorystów. W trakcie rozwoju akcji wychodzi na jaw, że śmierć papieża, która miała miejsce piętnaście dni wcześniej jest również wynikiem działalności Iluminatów. Oficjalna wersja brzmiała, iż zmarł on na udar mózgu w trakcie snu.
W książce po raz pierwszy na taką skalę pojawiają się ambigramy - symetryczne rysunki, które wg Browna symbolizują wiarę Galileusza w dualizm i symetrię. Miał je stworzyć Gianlorenzo Bernini.
Powieść odniosła olbrzymi sukces i przyczyniła się znacznie do wzrostu napływu turystów do Rzymu, chcących odwiedzić wymienione w niej kościoły.
Książka nie przedstawia Kościoła w tak niekorzystnym świetle jak Kod Leonarda da Vinci, toteż bojkotowano dopiero kolejną książkę. Mimo to Watykan nie zgodził się, by ekipa kręcąca ekranizację Aniołów filmowała na terenie tego państwa - m.in. dlatego, że nie chciano, by ktoś kojarzył Państwo Kościelne z serią brutalnych morderstw.
Brown w 'Aniołach i demonach' zawiera wiele kontrowersyjnych teorii; jedna z nich głosi, że Iluminaci działali już w XVI wieku, a ich przywódcą miał być sam Galileo Galilei. Iluminaci mieli prowadzić rekrutację nowych członków w tajemnicy przed Kościołem, za pośrednictwem "Diagramma della Verita" - dzieła Galileusza, rzekomo wydanego w czasie jego pobytu w areszcie. Po odnalezieniu w niej wskazówki wkraczało się na tzw. "ścieżkę oświecenia", która była usytuowana w Rzymie - kolejne jej etapy zwane były "Ołtarzami nauki" i były poświęcone jednemu z czterech żywiołów - ostatni, piąty etap, miał znajdować się w Zamku Świętego Anioła, który połączony jest z Watykanem tajnym korytarzem Pasetto.
Odniosę się najpierw do następującego fragmentu:
Ludzie, którzy odrzucili Boga nie walczą z Kościołem, bo nie prezentuje dla nich żadnych wartości, porzucili moralność a z nią Kościół. Ludzie bez sumienia nie wyznają prawd wiary, dlatego nie walczą i nie protestują przeciw zasadom Kościoła.
Przypomina mi się natychmiast Camus i bohaterowie jego parabolicznej powieści "Dżuma". Pozwolę sobie pokazać, że ateista Rieux ma więcej moralności w swej postawie, niż taki np. jezuita - ojciec Paneloux, który gromi wiernych z kazalnicy głosząc, że symboliczna dżuma jest oznaką Bożego gniewu za ludzką pychę. Rieux jest dla mnie najlepszym przykładem, że nie trzeba być zdeklarowanym katolikiem, żeby być zasłużyć na łaskę. Jeśli Bóg w jakikolwiek sposób chce sprawdzić wierność człowieka prawu moralnemu, które jest uniwersalne dla wszystkich ludzi wywodzących się z wielkich religii tego świata, to wystarczy mu świadectwo, które wystawi sobie człowiek własnymi czynami Po uczynkach ich poznacie.
Wrócę do ojca Paneloux - ten głęboko wierzący duchowny przeżywa wielką przemianę patrząc na śmierć w męczarniach niewinnego dziecka. I tu pada pytanie egzystencjalne: Gdzie jest Bóg, który jest miłosiernym i kochającym Ojcem? Dlaczego zgadza się na potworną śmierć, na zło, które dotyka niewinnych? Szalenie trafia do mnie zmiana, która zachodzi w postawie duchownego - zamiast nadal być trąbą archanioła wieszcząca Apokalipsę, staje do walki ze złem i płaci za to własnym życiem. Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono...
A propos Apokalipsy - św. Jan, który pisał tę natchnioną i pełną symboliki księgę na zesłaniu na wyspie Patmos cierpiąc okrutne prześladowania z rąk cesarza Domicjana. W różnych momentach dziejowych, różnie ludzie patrzą na cierpienie. Zawsze pojawiają się tacy, którzy widząc niewinne cierpienie zapytają gdzie jest Bóg? Ilu ludzi, tyle teorii na temat udziału Boga w dziejach rozwoju ludzkości. Św. Jan wskazuje, że bez względu na czasy, Bóg jest obecny w dziele zbawienia ludzkości. Apokalipsa przedstawia wizje nie tyle przyszłych dziejów, lecz raczej wymiary ukryte, szczególnie głębię dziejów w ramach których urzeczywistnia się dzieło zbawienia poprzez działania różnych twórców historii. A więc historia, którą tworzą ludzie i tak wiedzie ku Bogu i jest ułożona według Boskiego planu. Sądzę, że właśnie tego człowiek nie jest w stanie pojąć, ale największym błędem, zbrodnią przeciw samemu sobie jest wybór zła, którego się dopuszcza kształtując historię. To bezsprzecznie są nasze, ludzkie wybory a nie Boskie wyroki.
Dla mnie najlepszym przykładem literackim, który potwierdza to, co napisałam powyżej, jest nieśmiertelna powieść Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata". Zło, którego uosobieniem jest banda Wolanda służy Prawdzie Przedwiecznej, sam szatan musi ingerować w dzieje, żeby głupi i pyszni ludzie nie zanegowali nie tylko istnienia Syna Bożego, ale i samego szatana.
Filozofom oświecenia można zarzucić, że "zabili Boga". Wolnomyślicielstwo oświeceniowe to z jednej strony wyzwolenie się spod dominacji doktryn Kościoła, który (jakby nie patrzeć - pełen był także ludzi wykorzystujących do celów niezgodnych z chrześcijańską moralnością i nauką Chrystusa), z drugiej strony początek drogi ku temu, co owocuje w czasach współczesnych - całkowitej dewaluacji podstawowych wartości, które swe źródło mają właśnie w Prawie Bożym.
Bóg stał się człowiekiem, ponieważ tak chciał. Dlaczego? można odpowiedzieć tym samym cytatem biblijnym, który przywołałaś, jako argument na nieodgadnioność Bożych zamysłów Moje myśli nie są waszymi myślami, a moje drogi waszymi drogami.
Gdzieś jednak te drogi przecięły się po raz pierwszy, gdy Bóg dał swego Syna by stał się człowiekiem i miał dla kogo być Bogiem...
Zapewne nie jesteśmy doskonali, na pewno nie jesteśmy, choć pychy i dumy w tym złym znaczeniu nie umiemy z siebie wykarczować. Jednak drogi Boga i człowieka przecinają się ciągle. Tyle, że jedni Go zauważają i wybierają wartości, które służą Prawdzie, Miłości, Dobru, a inni - przechodzą obojętnie lub podążają za złym. Bo ludzki świat to świat wyborów - miedzy Dobrem i Złem.
I na koniec - bardzo trafia do mnie jedna z najstarszych teorii filozoficznych, w której św. Tomasz z Akwinu pokazuje, że rozum, którym Boga "zabito" w oświeceniu, może także Boga ukazać jako stale obecnego w bliskości człowieka. Wystarczy przecież bardzo chcieć...
Oto teoria zwana filozofią harmonijną
Św. Tomasz w "Traktacie o człowieku" twierdzi, że istnienia Boga można dowieść na 5 sposobów, a metoda którą stosuje nazywana jest scholastyką:
1. Bóg jest pierwszą przyczyną sprawczą (poruszycielem), gdyż rzecz przez którą coś jest poruszane, musi być przez coś innego poruszana. Musi być pierwszy poruszający.
2. Bóg jest przyczyną sprawczą wszystkiego co istnieje, a każda przyczyna sprawcza musi mieć swój skutek. Zatem trzeba przyjąć pierwszą przyczynę sprawczą, którą jest Bóg.
3. Wszelkie istnienie pojawia się dzięki czemuś co już istnieje. Wszystkie byty które istnieją są możliwe tylko dzięki Bogu, który jest przyczyną istnienia wszystkich rzeczy i bytów.
4. Bóg będący przyczyną bytu wszystkich innych bytów, jest spośród nich najlepszy, najdoskonalszy. Byty niższe, powołane do życia przez Boga są jego mniej doskonałym odbiciem.
5. Piąty dowód tłumaczy że wszystko co istnieje we wszechświecie nie jest dziełem przypadku, lecz rozumnego zamiaru. Źródłem wszelkiego rozumu, wszelkiego działania dla jakiegoś celu.
Św. Tomasz jest także autorem tezy filozoficznej, którą od jego imienia nazywamy tomizmem lub filozofią harmonijną. Pogląd ten wyraźnie tłumaczy że w hierarchii wszystkich bytów, miejsce człowieka jest celowe. Dzieje się tak dzięki niezwykłemu darowi, który otrzymaliśmy od Boga - rozumowi. To dzięki tej umiejętności człowiek dokonuje wyboru między dobrem, którym jest Bóg, lub złem.
Sądzę Carmen, że spojrzenie na Boga i człowieka, to temat przepastny i zamknięcie wzajemnych relacji w jednym, bardzo krótkim artykule, nie wyczerpuje wszystkich bardzo ważkich wątków.
spojlery z Światła Minionych Dni cd
I tu właśnie, w tym momencie zamarzyłam sobie o tym strasznym wynalazku... Całą "piątą władzę" w postaci "IPN - Strażników Tajemnic" razem z ich teczkami można by nareszcie na straty spisać
Dokładnie. Czego pilnować, jak wszysko jest wiadome? Miodzio.
Takie pokolenie i u nas powoli wyrasta, patrząc na przykład na obecnie panującą modę wśród małolatów oraz to, że programy typu "reality show" są już normą w naszej telewizji... Myślę, ze takie reality jest właśnie wywołane apetytem na podglądactwo. To szukanie coraz mocniejszych wrażeń i coraz większych sensacji.
Kiedy niczego nie można byłoby ukryć, taki apetyt skończyłby się po kilku miesiącach, nikt by się nim nie gorączkował. W książce było to doskonale opisane.
Niektórym się wydaje, zwłaszcza politykom, że już tak jest. Weź pod uwagę wypowiedzi w stylu: "My Polacy nie pozwolimy...", "Polska będzie dążyć...", "Społeczeństwo domaga się..." - jakby siedzieli w mózgach wszystkich Polaków i wiedzieli, czego wszyscy chcą To jest socjotechnika - nadawanie sobie prawa do reprezentowania "Polaków", albo "zwykłych ludzi".
Wiadomo, że jednostka jest odizolowana od innych, a jedynym z nią połączeniem jest mało precyzyjny język mówiony.
"Połączeni", to zmiana jakościowa - możliwość przekazywania innym prawdziwych wrażeń i uczuć - tego, co sam masz w głowie, a nie jakichś kiepskich, niedoskonałych opisów, które moga kłamać.
Marzę o takim połączeniu między Palestyńczykiem a Żydem - żeby nawzajem bez słów odczuli całą potęgę swoich żalów i nienawiści,
żeby się w końcu obaj rozpłakali nad swoimi zaskorupiałymi umysłami.
A bez wysiłku dowolną informację możesz uzyskać, guglając w sieci
Inmformacja w Sieci (nawet tej z powieści) to tylko zbiór opinii, opracowań i bzdur. Połączeni mogli korzystać bezpośrednio z wormcamów. Chcesz wiedzieć, co powiedział Juluisz Cezar w swoje trzynaste urodziny? Patrzysz i wiesz. Nie od historyków, ale patrzysz na niego tego dnia poprzez tunel czasoprzestrzenny. To jest bardzo bliskie boskiej wszechwiedzy. Wiesz o każdym zdarzeniu, jakie możesz sobie wyobrazić.
Tam był opis takiego ciekawego wynalazku, czyli wyszukiwarki wmontowanej w mózg bezpośrednio. Koshmarrr... Dla mnie to nie jest skok jakościowy. Co za różnica, czy informacja pójdzie na monitor, siatkówkę, czy od razu do ośrodka wzroku. ( byle proces był bezpieczny)
To dalej jest wiedza z internetu, z opracowań, które mogą sie mylić.
Chyba jednak nie jesteśmy jeszcze tak odpowiedzialnym społęczeństwem, jak bohaterowie "Światła..." (przynajmniej w ostatnim stadium), żeby tę wiedzę i możliwości techniczne wykorzystać do zdobycia ekologicznych źródeł ciepła i np. zlikwidowania głodu na ziemi...
Oczywiście. I bohaterowie Światła też nie byli. Dopiero Połączeni byli w stanie wykorzystać tę wiedzę, bo umieli się nią dzielić.
Wyciągali wnioski jako całość i jako całość podejmowali najlepsze decyzje.
Nie ma takich, którzy powiedzą potem - "ja tego nie chciałem", albo "ja nie wiedziałem"
Kontakt między umysłami wyklucza kłamstwo, wyklucza propagandę.
"Popatrz, Ziemia zostanie zniszczona, jeśli nic nie zrobimy. Ocieplenie klimatu jest faktem, nie propagandą przeciwko rozwojowi gospodarczemu". - -i wiesz, że tak jest, bo masz bezpośredni dostęp do wszystkich badań i dowodów na ten temat.
Właściwie takie prawidłowości dostrzega każdy historyk, który się choć trochę do swej pracy przykłada
Zatem wielka rzesza historyków nie przykłada się do swej pracy w ogóle
Spiskowe teorie dziejów kwitną, mimo że mamy najspokojniejszy i najbardziej, "oświecony" i "informacyjny" okres w historii cywilizacji.
Ale taka absolutna pewność nie zawsze wychodzi ludzkości na dobre. Historia ma też za zadanie np. konsolidację społeczeństwa. Kiedy posypią się podstawy wspólnej historii, społeczeństwo popaść może w chaos.
To też było doskonale pokazane w książce - okazało się, że każdy naród ma za co przepraszać, że nie ma nikogo, kto pierwszy mógłby rzucic kamień.
Poza tym nic bardziej nie jednoczy, niz obiektywna prawda. To kłamstwa są przyczyną powstawania i upadku mitów ( np narodowych)
I na koniec, zupełnie przerażająca wizja "zmartwychwstania umysłu", wynikająca z przenoszenia świadomości z umysłu umierającego do innego, wciąż żywego. Jakoś ten rodzaj nieśmiertelności zupełnie mnie nie bawi...
No, pomału wchodzimy w obszary teologiczne
Według mnie Światło jest jak dotąd najbardziej udaną próbą naukowego wyjaśnienie ( przynajmniej części) wiary chrześcijańskiej.
Oczywiście dalej pamiętam o zasadzie rozdzielności wiary i nauki,
ale to nie oznacza, że nie możemy bawić się w intelektualne spekulacje.
Takie ćwiczenie umysłowe
koncepcja Zmartwychwstania w powieści jest według mnie niepokojąco bliska chrześcijańskiej, a do tego genialna w swej prostocie.
Wierzymy, że po śmierci dusza opuszcza ciało i idzie gdzieś - gdzie jest niematerialna, aby oczekiwać na zmartwychwstanie i życie wieczne, w obecności Boga i bez cierpienia.
Ale nigdzie nie jest powiedziane, że dusza sama opuszcza ciało.
A jeśli to Bóg ją powołuje do siebie? Dokonuje "przywołania" w momencie śmierci osoby?
Jeśli się ma wormcam, można moment śmierci każdej osoby w historii ( nawet nienarodzonych) wyznaczyć z dowolną dokładnością i przywołać jej duszę.
No tak, ale czym jest dusza? Nie podoba mi sie założenie, że dusza to tylko dokładne odwzorowanie naszego umysłu - ale nauka jak dotąd nie odnalazła w nas niczego innego.
Głównym argumentem za tym, że dusza to coś więcej, jest dogmat, że dusza jest nieśmiertelna i nie ginie razem z materialnym ciałem.
Ale jeśli uda się zachować umysły wszyskich ludzi bez wyjątku w całej historii świata - to mamy faktyczną zasadę nieśmiertelności duszy ( choc nie wynikającą z samej natury duszy, a z późniejszych działań "Boga". Ale czyż zbawienie nie jest działaniem Boga ?)
Wielkim plusem tej kopncepcji jest również zachowanie idei zmartwychwstania materialnego ciała ( odczyt informacji genetycznej ciała i sklonowanie go) To nie jest jakieś matriksowe życie w obwodach pamięci komputerów,. tylko faktyczne nieśmiertelne życie w ciele, w świecie, gdzie nie ma cierpienia i jest ogromna wspólnota wszyskich umysłów świata.
Jest tu tez piekło - stan umysłu człowieka, który nie potrafi połączyc się ze Złączonymi, bo z natury ( lub z wyboru) jest egoistą i Umysł ( Bóg) go nie zaakceptuje.
Genialne. Chłopaki odwalili kawał dobrej roboty
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl