aaaaTrzeba żyć, a nie tylko istnieć.aaaa
Ale przecież gdzie indziej też jest demokracja i wcale nie jest o wiele lepsza niż nasza . U nas np. nie chcą tak jak teraz w Wielkiej Brytanii tworzyć jakiegoś Big Brothera - archiwum ,gdzie o obywatelach będzie WSZYSTKO (wstęp - obowiązaek posiadania dowodó osobistych ,póki co tylko przez cudzoziemców - potem ma się to rozrastać) . U nas nawet politycy nie są tak zżarci przez korupcję ,jak we Włoszech ,gdzie wygląda to i żałośnie i przerażająco . U nas nie ma tyranii jednego człowieka ,jak w takiej Rosji . Demokracja ma różne oblicza ,w Szwajcarii wygląda nieźle .
No i nie chcę uciekać z Polski choćbym nie wiem co ,wolę zrobić coś tutaj ,żeby było inaczej . Tylko co ,no co może zrobić jeden człowiek ? Nie mam pojęcia ,chyba tylko dogryzać tej władzy ile wlezie . To chyba polska przypadłość - po jednej stronie władza i kumple ,po drugiej reszta
Tymczasem naczelny debil Euro-strefy dal glos.Tego typu barany wyobrazaja sobie ze sa tacy wazni ze jak cos powiedza to zmienia oblicze gospodarki...
HAHAHAHAHA!!!
Rozsmieszyl mnie tytul glupawych mediow:
Wiemy już, kiedy skończy się kryzys
:O)))))
A to ci sensacja
HAHAHAHA!!!
Rok 2010 będzie rokiem wzrostu, ale światowy kryzys ekonomiczny będzie trwał jeszcze w tym roku - powiedział rzecznik 10 największych banków centralnych świata (G-10) Jean-Claude Trichet.
>>>>>
HAHAHA!!!
Ta wiemy juz kiedy sie skonczy bo Trichet tak powiedzial...
:O)))))
>>>
Jednak różne plany ratowania światowego sektora finansowego nie zostały jeszcze "całkowicie wzięte pod uwagę" i z tej przyczyny - jak tłumaczył Francuz, który jest jednocześnie szefem Europejskiego Banku Centralnego - rok 2010 będzie rokiem znaczącego wzrostu.
>>>>
Ta na pewno pomoze przetaczanie pieniedzy od tych co dobrze gospodarowali do bankrutow!
:O)))))
To skroci kryzys~!!!!
:O)))
,,całkowicie wzięte pod uwagę"
W ogole o co chodzi temu gosciu?
Pieprzy jak Balcerowicz!
I to jest koles kierujacy Euro-strefa!
Kraje ktore tam wchodza poddaja sie wladzy takiego kretyna niedorozwoja i szalenca!
>>>>
Posluchajmy moze co mowi lud:
dofinansowane banki to koniec kapitalizmu i szczyt głupoty ludzkiej ...
... a zapłacimy za to my wszyscy
~dodek , 12.01.2009 15:52
czy ten pan przeprosi w 2010r, czy bedzie dalej uprawiał propagandę sukcesu?
obawiam sie tylko że ludzie nie wytrzymają i ten pan na taczkach wyjedzie ze swojego wygodnego gabinetu. Niestety powinien z niego wylecieć już w 2007 r. Gdyby ten apn kierował w swoim życiu choćby budżetem rodzinnym to by wiedział jak to się robi
~czytelnik StS , 12.01.2009 15:47
Prywatne banki dostały z budżetu zastrzyk finansowy dla ich uratowania
a my-klienci spłacimy to w odsetkach i podatkach. Ale tak tylko do 2010 Potem znowu kryzys i nowa porcja zastrzyku na nasz koszt
.....
Szkoda,że nie wiedzieli kiedy się zacznie
Bo ci co kryzys wyprodukowali maja miliadry i pomoc państw ci co do niego dopłacili nie mają nic oprócz długów i problemów.Jeszcze ci z szarej strefy też nic nie stracili tylko zyskali.
Taki ci mamy system światowej demokracji.
~lex , 12.01.2009 15:38
A ja przepowiadam że w czerwcu dni będą długie a noce
krótkie (na półkuli północnej znaczy się)
~task , 12.01.2009 15:37
IDę O ZAKłAD ,żE W STREFIE EURO BęDZIE ZWóJ A NIE ROZWóJ
No ale nie trzeba być analitykiem żeby żeby to przewidzieć.
adam_s._liberator@autograf.pl , 12.01.2009 15:34
>>>>
:O)))))
Jak zwykle lud madrzejszy od Euro-jelopow na stolkach...
>>>>
Czy ja mam podsumowywac?
Oczywiscie w strefie Euro kryzys sie nie skonczy.Trwa przeciez od 2002 roku czyli od chwili wprowadzenia Euro.Mozna tylko mowic o mniejszym czy wiekszym natezeniu.Mozliwe ze w 2010 natezenie kryzysu w strefie Euro bedzie mniejsze niz w 2009.Z tego nie wynika ze kryzys sie skonczy...
Eurostruktury degeneruja sie od roku 1958 a wiec od poczatku i jest coraz gorzej.W 2010 dojdzie jeszcze walka z CO2 i tysiac innych ciezarow ktore dorzuca eurobiurwy...Bedzie coraz gorzej...
To jest po prostu KONIEC!
Europa zbiera teraz zniwo 50 lat obledu o nazwie budowa UE...
TERAZ TRZEBA PLACIC!!!
Oczywiscie niech sobie zachod zdycha mnie to nic nie obchodzi!
JEDYNE CO MNIE WSCIEKA TO DLACZEGO POLSKA ZALAPALA SIE NA PLACENIE RACHUNKOW!!!PRZECIEZ MY NIE BUDOWALISMY TEGO SZAMBA?DLACZEGO MAMY CIERPIEC Z POWODU JEGO UPADKU!
I TO MNIE NAJBARDZIEJ WSCIEKA!!!
Czy takie oblicze ma mieć nowoczesność?
Jerzy Gorzelik*
W Katowicach, tuż przy granicy z Sosnowcem, stoją urokliwe familoki. Ich lokatorzy, przeważnie mieszkający tam z dziada pradziada, dowiedzieli się, że właściciel chce je wyburzyć. Są zdesperowani.
Georg Wilhelm Friedrich Hegel zauważył błyskotliwie, że "z historii narodów możemy się nauczyć, że narody niczego się z historii nie nauczyły". Teza ta szczególnie bolesne potwierdzenie znajduje na Górnym Śląsku. Ileż to razy kolejni administratorzy tej krainy ogłaszali, że jej historia rozpoczyna się wraz z nastaniem ich władzy i w imię kolejnych ideologii wymazywali ślady poprzedników.
Niestety, ta programowa amnezja z reguły przyjmowana była w milczeniu przez mieszkańców regionu, dla których przetrwanie, nieważne w jakiej kondycji, urastało do rangi naczelnej wartości. To milczenie stało się nieznośnym nawykiem. Nauczyliśmy się akceptować lekceważący stosunek władzy do naszej tożsamości, naszej kultury i dziejów. Kiedy wiatr historii zdmuchnął ekipę niszczycieli Świerklańca, bytomskich kamienic, Giszowca i willi Grundmanna, owa akceptacja utraciła uzasadnienie w samozachowawczym instynkcie. Mimo to nadal milczeliśmy, kiedy złomiarze (za cichym przyzwoleniem władz) i buldożery rozprawiali się z kolejnymi świadectwami naszej przeszłości: z szopienicką hutą, zabrskim familokiem Janoscha, bytomskim browarem. Tym razem dzieło zniszczenia dokonywane jest nie w imię walki klas czy narodów, ale pod sztandarem modernizacji.
Walec postępu dotarł do kolejnego symbolu industrialnego Górnego Śląska - kolonii wznoszonych dla robotników i urzędników pod koniec XIX i w pierwszych dekadach XX w. Ostatnie miesiące dostarczyły dwóch przykładów urzędniczej ingerencji w egzystencję zamieszkujących te osiedla, zżytych od pokoleń społeczności. Mieszkańcy kolonii Mościckiego na katowickim Załężu mają zostać pozbawieni pasa zieleni, stanowiącego naturalną osłonę ich osiedla od strony Drogowej Trasy Średnicowej. W tym miejscu projektowane są ponoć obiekty handlowe.
Inną kolonię, położone na przeciwległym krańcu miasta szopienickie Borki, Hutniczo-Górnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa postanowiła całkowicie wymazać z górnośląskiego krajobrazu. Lokatorzy, których rodziny zajmują mieszkania w familokach często od ponad stulecia, mają zostać rozproszeni po różnych częściach Katowic - w większości przypadków wbrew swojej woli. Uwolniony od balastu przeszłości grunt, przeznaczony zostanie pod inwestycje. Nieodparcie nasuwa się skojarzenie z losami Giszowca, którego domki ustąpić musiały jednostkom mieszkaniowym z wielkiej płyty.
Czy takie oblicze ma mieć górnośląska nowoczesność? Czy owa nowa jakość ma wzrastać na wyjałowionym gruncie, pozbawionym zakorzenionych w tradycji wartości kulturowych? Szacunek dla tych ostatnich nie oznacza przecież zamknięcia w skansenie - ten, kto wie skąd przychodzi, łatwiej określi, dokąd zmierza. Jak zauważył Winston Churchill, "uważniej wpatrując się w przeszłość, lepiej widzimy przyszłość". Trudno oprzeć się wrażeniu, że na Górnym Śląsku błądzimy po omacku.
* Autor jest historykiem sztuki z Uniwersytetu Śląskiego
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plbrytfanna.keep.pl